Miłość to jedna z największych lekarstw a zarazem chorób. Raz potrafi skrzywdzić do tego stopnia, że będziesz wić się z bólu. Później sprawi, że staniesz się najszczęśliwszą osobą na świecie. Mimo tego, że jest jedną z najbardziej skomplikowanych rzeczy dalej w to brniemy. Jaki jest tego sens? Nie mam zielonego pojęcia. Jest to staranie ryzykowny stan albo zaryzykujesz i wrócisz ze złamanym sercem albo będziesz walczyć i staniesz się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Możliwe, że zmarnujesz przez to dni/ tygodnie/ miesiące a nawet i lata. 
Zresztą jak to określić? Czym tak właściwie jest ta miłość? Rzeczą, stanem? Ile słów nasunie się na myśl by to określić? 
Jest tak wiele pytań dotyczących tego. Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na nie wszystkie.
Czasem musisz stanąć między młotem a kowadłem. Pozwolić kobiecie być szczęśliwą albo walczyć ale nie być pewnym czy dasz jej to, na co zasługuje. 
Niekiedy przydaje się z boku osoba, którą dażysz ogromną miłością. Będzie cie wspierać, otaczać ciepłem, zrobi wszystko, żebyś była szczęśliwa. Bywa też, że złamie ci serce i nie naprawisz go w żaden sposób. 
Zgadnij czemu to pisze. Tak, zgadłaś znowu jestem w tej chorej sytuacji. To ja znów próbuje się starać. Odnoszę wrażenie, że związki po prostu nie są dla mnie. Z dnia na dzień ma to coraz większy sens. Brnę w miłość zupełnie niepotrzebnie. Za każdym razem zostaje tylko z dziurą w sercu i nie mam nic poza tym. 

Jednak chyba zostało coś we mnie z dziecka. Ciągle wierze, że zjawi się ta jedna jedyna i odmieni moje życie. ;)

Często pytacie mnie jak u mnie, co się dzieje, że powoli znikam w internecie, czy wszystko okej? 
Już odpowiadam.
Co u mnie? 
Próbuje walczyć ze wszystkim co mnie otacza, z każdym dniem jest coraz ciężej ale myśl, że uczę się na tych cholernych błędach podnosi mnie i daje porządnego kopa w dupę do walki.
Co się dzieje?
Wiesz może gdy mijasz mnie na ulicy, korytarzu, spotykasz w szkole, rozmawiasz i widzisz, że się uśmiecham to nie do końca jest tak wszystko super jak na pierwszy rzut oka wygląda. Brnę sobie poprzez smierć bliskich, chorobę, odrzucenia, zakochania, zranienia. 
Pytasz: „Ale Natalia czemu Ciebie już w internecie nie ma?”
Matura, szkoła, egzaminy, problemy, brak chęci do walki. To właśnie wszystko po złączeniu odbiera mi siły. Staram się wrócić do was ale widok coraz mniejszych wyświetleń mnie odrzuca. Coś na co pracowałam tak długo zniknęło ale wrócę, obiecuje wam, że to się stanie. 
Mimo tego wszystkiego znajduje tez te dobre chwile, wspaniałych ludzi. Dzieje się u mnie naprawdę zbyt wiele ostatnio ale osoby, które są przy mnie otaczają mnie dużym wsparciem i to jest wspaniałe. 
Dziękuje tez Wam wszystkim za setki wiadomości, za spamy na każdym social mediu. Widzę, że jesteście mimo tego, że zniknęłam ostatnio zupełnie. Pamiętajcie, że zawsze możecie napisać ja prędzej czy później to odczytam i odpisze. Jeśli widzisz mnie na mieście czy gdzie indziej podejdź na spokojnie. Uwierz, dużo osób podchodzi i nikt nie odchodzi smutny. Wy otaczacie mnie szacunkiem i wsparciem wiec działa to w dwie strony. Zawsze znajdę dla was czas. 



Dziękuje. 
Copyright © 2014 Witaj w moich progach , Blogger